Choć zapewne spora część zachodniego społeczeństwa nie myśli w ostatnich miesiącach już w tak dużym stopniu jak kiedyś o wstrząsających scenach rozgrywających się na Bliskim Wschodzie, to jednak pomimo zaistnienia innych różnych problemów na świecie, tam nadal mają miejsce działania wojenne oraz terrorystyczne. Niestety, globalna pandemia koronawirusa nie spowodowała zaprzestania realizacji działań podejmowanych przez organizacje terrorystyczne i paramilitarne. Dodatkowo, zdaniem sporego grona ekspertów, na kryzysie wywołanym pandemią, skorzystać mogą na swój sposób grupy przestępcze i właśnie terrorystyczne. Niestety informacje o kolejnych atakach potwierdzają, że nadal do czynienia mamy z problemem konfliktów zbrojnych oraz zjawiska terroryzmu.
Do niepokojących sytuacji wciąż dochodzi w północnej części Syrii. Chociaż na południu tego od lat zmagającego się z wojną kraju, jak również w jego stolicy- Damaszku, panuje spokój i ludzie starają się prowadzić normalne życie, to jednak w niektórych rejonach, nadal trwają walki i dochodzi do wybuchów.
W regionie ciągnącym się wzdłuż syryjsko-tureckiej granicy trwają działania wojenne. Turcja wspiera tam bowiem grupy rebeliantów, często powiązanych ze strukturami dżihadystycznych organizacji, w tym nawet z Al-Kaidą. Wynika tu z faktu, iż władze tureckie upatrują w tym interes prowadząc walkę z ugrupowaniami kurdyjskimi, jak i rywalizując z władzami syryjskimi. Jak widać więc, po różnych stronach barykady, zarówno po tureckiej, jak i kurdyjskiej dochodzić może do aktów terrorystycznych w ramach prowadzonych działań militarnych, bądź paramilitarnych.
W ostatnim czasie doszło do kolejnych zamachów w Syrii. W dniu 23. czerwca, w północno-wschodniej części Syrii, w miejscowości Tell Halaf, czyli znanego na całym świecie terenu, gdzie prowadzone są badania archeologiczne, doszło do eksplozji tzw. samochodu-pułapki. W wyniku tego ataku, życie stracić miało osiem osób, a pięcioro z nich zidentyfikowano jako walczących w szeregach Hajat Tahrir asz-Szam, czyli „Organizacji Wyzwolenia Lewantu”. Jest to jedna z organizacji uznawanych za islamistyczną, a nawet terrorystyczną, ale równocześnie wspieraną przez państwo NATO, jakim jest Turcja.
Choć nikt nie przyznał się do ataku, to jednak strona turecka oskarżyła o przeprowadzenie zamachu członków PPK (Partia Pracujących Kurdystanu) lub YPG (Powszechne Jednostki Ochrony). Te organizacje kurdyjskie w ostatnich latach doprowadzać miały bowiem niejednokrotnie do zamachów bombowych w ramach walki z Turkami i są przez władze w Ankarze uznawane za struktury terrorystyczne.
Do innego zamachu doszło również w miejscowości Afrin w północno-zachodniej części Syrii. Tym razem, do przeprowadzenia ataku wykorzystano motocykl. W wyniku wybuchu życie stracić miało dwoje ludzi, a dziewięcioro zostało rannych.
Źródło: Syriahr.com ; Worldterror.pl
Fot.: Needpix.com