Państwa, których wspólną granicą jest 38 równoleżnik nie lubią się już od 70 lat. Jest to skutkiem niekoniecznie korzystnych warunków w trakcie podpisywania tzw. „zawieszenia broni”. Lata powojenne były okresem szczególnego napięcia między dwoma blokami ideologicznymi, polityki dwóch ówczesnych mocarstw, czyli ZSRR i USA. Ich konsekwencją było powstanie dwóch wrogich wobec siebie państewek z nienawiścią wpojoną do siebie nawzajem. Liderzy państwa północnego od zawsze mieli bardzo wybujałe aspiracje na poszerzenie swych granic choć o kilometr dalej na południe. Piętno tego okresu odbiło się na mieszkańcach niegdyś zjednoczonego Cesarstwa Koreańskiego. Dziś półwysep jest podzielony, a sąsiedzi toczą wobec siebie konflikt.
We wtorek 9 czerwca północnokoreańska agencja prasowa w Pjongjangu KCNA poinformowała o zerwaniu wszelkich kontaktów dyplomatycznych i wojskowych z południem. Jest to związane z domniemaną prowokacją, podczas której uciekinierzy z południa mieli mieć przy sobie materiały agitujące do obalenia ustroju KRLD, wymierzone w godność kierownictwa partii.
Pjongjang już w poprzednich dniach groził Seulowi zerwaniem kontaktu oraz zamknięciem biura łącznikowego w przypadku niezaprzestania wysyłania kolejnych szpiegów. Kim Dzong Un powiedział, że o sąsiedzie z południa należy mówić definitywnie jako o wrogu. A wszelkie próby nawiązania stosunków dyplomatycznych w przyszłości, będą niemożliwe.
Aparat propagandowy północy nazwał te działania jako zdradziecki i przebiegły akt rządu południa wobec ukochanego wodza Kim Dzong Una, natomiast rachunki w odwecie należy wyrównać.
Jak na razie istnieje realne zagrożenie, że konflikt może przerodzić się w działania militarne. Błękitny Dom bierze pod uwagę rozmowę z prezydentem Donaldem Trumpem nt. ewentualnej interwencji wojsk USA w celu wzmocnienia linii zdemilitaryzowanej(DMZ).
Jak widać, sytuacja robi się coraz bardziej poważna.
Źródło: PAP ; polskieradio24.pl ; wiadomości.interia.pl
Fot.: pl.m.wikipedia.org