W ostatnich dniach media na świecie informowały o kolejnych wstrząsających wydarzeniach jakie wydarzyły się blisko granicy pomiędzy Korę Południową a Północną. Doszło bowiem do pierwszej od 2008 roku śmierci cywila pochodzącego z południowej części półwyspu na terytorium Korei Północnej. Strona południowokoreańska wyraziła ogromne oburzenie, a głos w reakcji na całe zamieszanie zabrał nawet Kim Dzong Un.
Do dramatycznej sytuacji doszło na wodach w pobliżu morskiej granicy dzielącej obydwa państwa. W czasie patrolu żołnierze z północy zastrzelili tam 47-letniego urzędnika pochodzącego z południa. Zdarzenie miało miejsce przed kilkoma dniami. Poprzednim razem osoba cywilna z Korei Południowej, która została zabita na terytorium sąsiadów z północy to 53-letnia turystka, która w 2008 roku spacerując po Górach Diamentowych weszła na północnokoreański teren wojskowy.
CZYTAJ TEŻ: Tajemnica Kim Dzong Una wyszła na jaw! Nie pomogła cenzura [FOTO]
Zabity kilka dni temu 47-latek miał w tamtym rejonie łowić ryby. Żołnierze oddali według medialnych doniesień dziesięć strzałów w jego kierunku. Zdaniem strony południowokoreańskiej, żołnierze z północy w dalszej kolejności spalili ciało swojej ofiary. Prezydent Korei Południowej określił w czwartek to co się wydarzyło jako „szokujące” oraz „niewybaczalne”. Południowokoreański Resort Obrony nazwał natomiast zastrzelenie 47-letniego urzędnika „akrem brutalności” i wezwał przedstawicieli Korei Północnej do złożenia wyjaśnień w sprawie tej tragedii. Co ciekawe, władze północnokoreańskie postanowiły zareagować, a zarazem odpowiedzieć na ten apel.
Korea Północna przedstawiła swoją wersję w tej sprawie twierdząc, że 47-latek nie reagował na wezwania kiedy przekroczył granicę. W opinii strony północnokoreańskiej po oddaniu strzałów ciała nie było w materiale unoszącym się na wodzie, a on został został spalony ze względu na zasady wynikające z postępowania w takich sytuacji w czasie pandemii koronawirusa.
Kim Dzong Un wyraził ubolewanie nad tym co się wydarzyło. W formalnej oficjalnej wiadomości skierowanej do Korei Południowej stwierdził, że jest mu „bardzo przykro” z powodu rozczarowania jakie zaistniała sytuacja przyniosła prezydentowi sąsiadów z południa oraz mieszkańcom tego państwa. Zadeklarował też dołożenie starań, aby do takich incydentów nie dochodziło w przyszłości.
Taki komunikat i ubolewanie ze strony przywódcy północnokoreańskiego reżimu określane są nawet jako rzadkie przeprosiny, na które zdobywa się Kim Dzong Un.
Źródło: o2.pl ; GazetaPrawna.pl
Fot.: YouTube/Guardian News (zrzut ekranu)