Trwająca już od ponad sześciu miesięcy pandemia koronawirusa to temat, który na dzień dzisiejszy wywołuje spore emocje. Wiele osób pomimo kolejnych ognisk epidemii i możliwych mutacji wirusa SARS-CoV-2 zaczęło bardziej lekceważąco podchodzić do takich prostych zasad jak chociażby zakładanie maseczki w miejscach publicznych. Niektóre doniesienia dotyczące zachorowań na COVID-19 mogą jednak rodzić niepokój i obawy. Tak też jest w przypadku pewnej pacjentki z województwa śląskiego.
Mowa tu o kobiecie, która kilka tygodni po uznaniu za osobę wyleczoną z choroby wywołanej przez SARS-CoV-2 miała przejść pewien planowany zabieg na terenie Bytomia. Kiedy jednak zgłosiła się 2 sierpnia na niego do szpitala i została przebadana, wówczas okazało się, że stwierdzono u niej ponowną infekcję słynnego już koronawirusa z Wuhan.
— W przypadku jednej osoby, która została ozdrowieńcem po uzyskaniu dwóch ujemnych wyników badania, kolejny dodatni wynik uzyskano po siedmiu tygodniach z badania wykonanego przy planowym przyjęciu do szpitala
— Wyjaśnić w rozmowie z Polską Agencją Prasową miała Izabela Szczuka pełniąca obowiązki szefowej sekcji epidemiologii Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej znajdującej się na terenie Bytomia, odnosząc się do zaistniałej sytuacji i przypadku tej pacjentki.
Jak widać wirus SARS-CoV-2 i to jak się roznosi oraz komu zagraża wciąż rodzi wiele pytań bez konkretnych i pewnych odpowiedzi. Przyczyniać może się do tego również fakt, że wirus ten mutuje. Niepokojącą brzmią dlatego też ustalenia naukowców mówiące o tym, że przeciwciała u ozdrowieńców niekoniecznie muszą ich chronić przed ponownym zakażeniem przez kolejne lata życia czy to, że według danych spływających z Włoch znacznie obniżył się średni wiek osób chorujących na COVID-19.
Przypadki ozdrowieńców, którzy ponownie mieli zarazić się koronawirusem zdarzały się już również w innych częściach Europy.
Źródło: PAP ; RadioPiekary.pl ; Onet.pl
Fot.: Pixabay