W kilkanastu poznańskich przedszkolach zgłoszono w czwartek popołudniu alarm bombowy. Policja ma ręce pełne roboty. Kilkaset dzieci ewakuowano z placówek zgodnie z zasadami bezpieczeństwa. Policja obecnie bada zgłoszone alarmy.
ZOBACZ TAKŻE: Sytuacja Bałtyku jest naprawdę przerażająca. 27 marca na godzinę zgasną światła…
W okolicach Poznania atmosfera jest naprawdę gorąca i napięta. Wszystko za sprawą zgłoszonych alarmów bombowych. Dzieci zostały szybko ewakuowane z placówek i były zmuszone na mrozie czekać na swoich opiekunów. „Krótko przed 9 rano otrzymałam telefon z przedszkola syna, abym jak najszybciej odebrała go z placówki, bo jest alarm bombowy. Pani przekazała, że dzieci stoją na mrozie i trzeba je jak najszybciej zabrać do domów” – dowiadujemy się z portalu o2.pl.
ZOBACZ TAKŻE: Kierowca ciężarówki poruszał się autostradą mając we krwi ponad 3 promile
Andrzej Borowiak, pełniący funkcję rzecznika prasowego wielkopolskiej policji, potwierdził, że w czwartek 12 marca alarmy bombowe zgłoszono aż w 12 placówkach. Wszystkie miały miejsce na terenie Poznania oraz jego okolicach. „Takie zgłoszenia otrzymaliśmy tylko w przedszkolach. Nie wydaliśmy nakazu ewakuacji, bo naszym zdaniem ryzyko zagrożenia jest niskie, ktoś najpewniej zrobił sobie głupi żart, ale decyzje w tej kwestii dyrektorzy podejmują samodzielnie. Oczywiście nikt nie chce ryzykować i w większości zdecydowano o zamknięciu placówek i dokładnym ich sprawdzeniu” – słowa rzecznika przytoczył w dalszej części artykułu portal o2.pl.
Obecnie policja sprawdza zgłoszone placówki i nie posiada żadnych informacji odnośnie ładunków wybuchowych. Wszystko narazie wskazuje na to, że był to kolejny głupi żart, lecz funkcjonariusze mają w swoim obowiązku upewnić się, że nie istnieje żadne zagrożenia dla życia przedszkolaków oraz pracowników danej placówki.
Źródła:
o2.pl
Foto.: Pixnio.com