17.4 C
Warszawa
wtorek, 10 września, 2024

Krajowa Izba Odwoławcza i przetarg na Ukraińców. Gra o obsługę wiz!

Zobacz koniecznie

Krajowa Izba Odwoławcza ma trudny orzech do zgryzienia. Sprawa byłaby prostsza, gdyby nie dotyczyła 800 tysięcy Ukraińców rocznie, gier służb specjalnych, potężnych firm i pożytecznych idiotów w mediach.

Sprawę opisał portal Pressmania.pl w artykule: „Wojna o wizy dla Ukraińców. W tle czarny PR, kompromaty, heroina i KGB”:

W zeszłym tygodniu w ukraińskich mediach pojawiła się seria tekstów dotyczących przetargu na obsługę wniosków wizowych rozstrzygniętego przez polską ambasadę w Kijowie. W artykułach wybór polskiej placówki krytykuje głównie kontrowersyjny dziennikarz Tomasz Piątek, który – jak sam przyznaje – do niedawna był uzależniony od heroiny i alkoholu. Cała sprawa, może zresztą mieć drugie dno, bo według mediów wokół wiz dla Ukraińców od kilkunastu dni trwa kampania czarnego PR-u z fałszywymi kompromatami w tle

– czytamy w serwisie.

Dalej Pressmania informuje, że do Polski co roku wyjeżdża 800 tys. Ukraińców. Polskie służby konsularne wzorem dyplomacji innych państw korzystają ze wsparcia komercyjnych firm przy sporządzaniu wniosków wizowych.

Do tej pory kontrakt na przyjmowanie wniosków od obywateli obu tych państw miała firma VFS Global z siedzibą w Dubaju. Spółka została założona w Indiach, ale światowe media od lat rozpisują się o jej związkach władzami Chin. Kilka tygodni temu polska ambasada ogłosiła wyniki przetargu na tę usługę w kolejnych latach: spółkę VFS ma zastąpić francusko polskie konsorcjum TLS – Personnel Service.

VFS odwołało się od tego przetargu do Krajowej Izby Odwoławczej. Według naszych informacji KIO ma zająć się sprawą wiz dla Ukraińców w ciągu kilkunastu najbliższych dni.

Kim są zwycięzcy przetargu?

„TLS to francuska spółka notowana na giełdzie w Paryżu – działa w 90 krajach świata i każdego roku przyjmuje ponad cztery miliony wniosków wizowych. Obsługuje takie państwa jak Francja, Belgia, Włochy, Holandia i Niemcy, a także uzyskała prawo do udziału w kontrakcie dotyczącym usług wsparcia konsularnego dla Departamentu Stanu USA. Od ośmiu lat działa też na Ukrainie, tyle że świadczy usługi wizowe dla Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. Z kolei Personnel Service przez swoją ukraińską spółkę ma zapewniać pracowników, którzy będą pracować w centrach wizowych. Decyzja polskiej ambasady wydaje się korzystna da Ukraińców chcących wyjechać do Polski: VFS kasował do tej pory za pojedynczy wniosek wizowy 14 euro, polskiej placówce dzięki przetargowi udało się obniżyć tę cenę do 12,25 euro. Co więcej, przed punktami konsularnymi prowadzonymi przez VFS przez lata tworzyły się na Ukrainie ogromne kolejki, w których handlowano miejscami. Ocena klientów spółki jest miażdżąca. Od września 2019 r. VFS Global uzyskał wynik 1,5 na 5 gwiazdek na portalu Trustpilot. Spośród 2608 recenzji nadesłanych przez klientów około 76% przyznało usłudze 1 gwiazdkę. To najniższa możliwa ocena. Klienci skarżą się na lekceważące zachowanie personelu, nierozpatrywanie wniosków w odpowiednim czasie, opóźnienia w terminowym zwracaniu paszportów wnioskodawcom, a także zagubione dokumenty. Mimo to w ślad za decyzją ambasady w ukraińskich mediach ukazała się seria artykułów atakujących polską część tego konsorcjum. W portalu censor.net pojawił się tekst sugerujący, że zwycięzca przetargu jest powiązany z… Rosją. W kolejnych publikacjach w ukraińskich mediach, powtarzały się identyczne oskarżenia. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że zarzuty w tych tekstach są podpierane wypowiedziami kontrowersyjnego dziennikarza Tomasza Piątka, który – jak sam przyznaje – był uzależniony od heroiny i alkoholu. „Przechodziłem od alkoholu i marihuany, do amfetaminy, grzybów, LSD i coraz mocniejszych rzeczy. I chciałem przechodzić do coraz mocniejszych rzeczy, bo tak działa umysł osoby uzależnionej, że chce coraz mocniej i mocniej” – kilka miesięcy temu wyznał dziennikarz w wywiadzie na YouTube”

– informuje Pressmania.pl

Piątek w ostatnich latach zasłynął obsesyjnym przypisywaniem najróżniejszym politykom związków  z rosyjskim półświatkiem.  I tak – według Piątka – pośrednie powiązania z moskiewską mafią, Władimirem Putinem i GRU ma były szef MON Antoni Macierewicz. Zarzut wydaje się o tyle absurdalny, że przecież Macierewicz to jeden z najbardziej antyrosyjskich polskich polityków.

W swojej kolejnej książce Piątek opublikował z kolei graf dotyczący relacji premiera Mateusza Morawieckiego. Jego zdaniem relacje szefa polskiego rządu dla odmiany prowadzą do… mafii sołncewskiej i Kremla. Sęk w tym, że Morawiecki – podobnie jak Macierewicz – jest znany z asertywnej polityki wobec Rosji. Kilka tygodni temu udzielił on wywiadu amerykańskiemu „Newsweekowi”, w którym twierdzi, że Moska jest głównym wrogiem Polski.

Na grafie dotyczącym Morawieckiego znalazł się były senator Platformy Tomasz Misiak, który zdaniem Piątka – co za zaskoczenie – ma niebezpośrednie związki z GRU i Kremlem. Były senator oczywiście pozwał za to dziennikarza, żądając od niego 1 mln zł. Tak czy inaczej, Misiak zasiada w radzie nadzorczej spółki Personnel Service, a to dla Piątka już wystarczający powód, by atakować wybór dokonany przez polską amabsadę. Co ciekawe, według informacji polskich mediów podobne kompromaty od kilku tygodni są rozsyłane po polskich redakcjach, co może oznaczać, że mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją czarnego PR.

Z wyniku przetargu z pewnością nie jest zadowolony dotychczasowy partner polskiej placówki – spółka VFS Global. Co to za firma?

„O licznych wątpliwościach dotyczących tej spółki od dawna rozpisują się zagraniczne media. I tak, australijski „The Sydney Morning Herald” opisywał, że VFS Global przy obsłudze wniosków wizowych obywateli Chin wykorzystuje chińskie państwowe firmy, co powoduje potężne obawy o bezpieczeństwo danych. Kanadyjski „The Globe and Mail” twierdzi z kolei, że za firmą stoi jeden z najpotężniejszych państwowych chińskich funduszy inwestycyjnych – Chengdong Investment Corp. Portal „Biometric Update” cytował australijskiego konsultanta ds. cyberbezpieczeństwa Roberta Pottera, który uważa, że „jeśli rząd Chin będzie mógł obserwować przyjmowane i odrzucane wnioski, może to zwiększyć szanse na przejście chińskiego agenta przez ten proces”. Obawy budził też możliwy dostęp chińskiej policji do amerykańskich i innych zagranicznych dokumentów imigracyjnych. Forbes pisał, że „chińska policja jest właścicielem firmy, która zbiera dane osób ubiegających się o wizy do wielu krajów, w tym do Stanów Zjednoczonych, dając w ten sposób służbom bezpieczeństwa Pekinu bezpośredni dostęp do prywatnych informacji osób planujących opuścić Chiny. Konsekwencje dostępu chińskiej policji mogą być dalekosiężne”

– czytamy w artykule z Pressmania.pl

Co ciekawe, o hinduską firmę pięć lat temu pytali polski MSZ także posłowie Adam Andruszkiewicz i Tomasz Rzymkowski. Spółka wygrała wtedy przetarg na przyjmowanie wniosków wizowych od obywateli Białorusi. Posłowie napisali, że „proces wyłaniania kontrahentów był prowadzony w sposób nietransparentny i możemy mieć do czynienia z zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa”. Pytali Ministerstwo Spraw Zagranicznych o to czy ma świadomość, że pojawiły się informacje o związkach VFS Global z byłymi oficerami rosyjskiej KGB. Przywoływali informacje Dyrektora Fundacji Lex Nostra Macieja Lisowskiego: „VFS Global, jest podmiotem budzącym iście potężną liczbę kontrowersji. Po pierwsze, firma ta, według podmiotów odwołujących się od wyniku konkursu, nie otrzymała koncesji przyznawanej przez władze Białorusi w zakresie ochrony danych osobowych, a przecież posiadanie takiego certyfikatu też figurowało w zapisach przetargu jako warunek konieczny. Co więcej, firma ta ma ścisłe związki ze spółką VF Worldwide Holdings, która również bez właściwego certyfikatu, wygrała podobny przetarg na Litwie. Było to zresztą początkiem skandalu, którego wyjaśnianiem na Litwie zajmuje się specjalna Komisja Śledcza, a prasowe media litewskie obficie rozpisywały się w temacie życiorysów właścicieli firmy, dwóch braci, byłych funkcjonariuszy moskiewskiej KGB. Wydaje się oczywiste, że oba te podmioty gospodarcze są ze sobą ściśle związane, tak personalnie, jak i strukturalnie”.

Przetarg z 2015 roku zgodnie z którym VFS Global miała zarządzać centrami wizowymi na Białorusi na zlecenie polskiego MSZ wzbudzał wiele wątpliwości. Na 13 podmiotów, które wzięły w nim udział 12 z nich odrzucono w powodów formalnych. VFS Global wygrała, mimo, że cena na usługi, którą zaproponowała była dopiero czwarta co do atrakcyjności. Firma zdobyła kontrakt na 9 milionów złotych, mimo, że w powszechnej opinii było wiadomo, że nie ma żadnych informacji odnośnie tego jakie są jej standardy ochrony danych. Przy procedowaniu wniosków wizowych to szczególnie istotne, bo zbierane są wrażliwe dane osobowe, co do miejsca zamieszkania czy celu i kierunku podróży.

Posłowie wprost zapytali „czy MSZ ma świadomość, że operatorem punktów wizowych do Polski jest firma prawdopodobnie powiązana z ludźmi wywodzącymi się ze środowiska KGB?”

– MSZ nie posiada informacji, które wskazywałyby na możliwe powiązania firmy VFS Global z osobami wywodzącymi się ze środowiska b. KGB – odpisał wiceminister Jan Dziedziczak. Dziedziczak zapewniał jednocześnie, że MSZ ma wiedzę na temat powiązań kapitałowych i właścicielskich spółek z grupy VFS Global”. – Służby wywiadowcze nie informowały MSZ o możliwym zagrożeniu w kontekście współpracy z firmą VFS Global. MSZ nie zwracał się o takie informacje, ponieważ nie ma takiego wymogu w przepisach ustawy Prawo zamówień publicznych – odpowiedział Dziedziczak.

Za Pressmania.pl

fot. freepik.com

 

 

 

Zobacz więcej

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze