7.1 C
Warszawa
piątek, 22 marca, 2024

Joe Biden o ataku w Kabulu: „Nie wybaczymy. Nie zapomnimy. Upolujemy was i sprawimy, że zapłacicie”.

Zobacz koniecznie

Marcin Starzonek
Marcin Starzonek
Pilanin, działacz społeczny, dziennikarz. Prywatnie entuzjasta szachów, historii i piłki nożnej.

O 23:25 czasu polskiego rozpoczęła się nadzwyczajna konferencja prasowa Prezydenta USA Joe Bidena w sprawie wydarzeń w Kabulu. Po 25 minutowym opóźnieniu, Prezydent powiedział to, czego oczekiwali obywatele Ameryki. 

Pojawił się 25 minut za późno i w odróżnieniu od swojego poprzednika – wygłosił przemówienie takiej wagi bez asysty wojskowych. Nie wygłosił płomiennej przemowy, która porwałaby tłumy, ale osiągnął cel minimum. Amerykanie usłyszeli to, czego oczekiwali.

Duża waga małych znaków. 

Choć niektórzy nie zwracają uwagi na małe gesty, to komentatorzy polityczni wyłapują drobne elementy. Tak, jak pewne opinie Królowej Anglii odczytuje się po jej ubiorze, tak i kilka czynników zewnętrznych wpływa na postrzeganie innych głów państw. Jednym z takich czynników może być obecność innych oficjeli państwowych, zwłaszcza w USA.

Gdy Donald Trump komentował napiętą sytuację w Iraku, na konferencji prasowej wystąpili także jego generałowie. Obecny był także ówczesny Wiceprezydent Mike Pence. Dziś, gdy 12 amerykańskich żołnierzy straciło życie, a świat oczekiwał mocnego wystąpienia POTUS’a, wystąpił… No właśnie – kto?

„Stary, schorowany dziadek w osamotnieniu” – tak można by zgeneralizować opinie wielu komentatorów politycznych. Różnicę w ekspresji i prezencji między nim, a Donaldem Trumpem, widać gołym okiem. Sami porównajcie – który z Prezydentów mówi o tragicznym wydarzeniu, w którym zginęli żołnierze i setki cywili? 

 

 

 

 

 

Reasumując jednak to, co w tym wszystkim najważniejsze, czyli treść. 

Wystąpienie Prezydenta Joe Bidena, choć wizualnie słabe, w treści zawierało wszystko, czego Amerykanie oczekiwali. Bez fajerwerków, ale i bez rozczarowań – powiedziane zostało to, co powiedzieć należało.

Na wstępie Prezydent Biden przedstawił sytuację i potwierdził, że w ataku terrorystycznym zginęli Amerykanie. Zsolidaryzował się z ofiarami i połączył modlitwą z ich rodzinami. Powiedział ważne słowa: “żołnierze, którzy oddali swoje życie, byli bohaterami. Bohaterami, którzy oddali swoje życie w trudnej misji, w ostatnich dniach jej trwania”.

Padła dość jednoznaczna deklaracja na temat dalszej ewakuacji. „Będziemy kontynuować ewakuację. Nie damy terrorystom zatrzymać naszej misji. Terroryści z ISIS nie wygrają.” – skomentował Joe Biden. Chwilę wcześniej powiedział jednak dużo bardziej drastyczne, radykalne słowa – „Nie wybaczymy. Nie zapomnimy. Upolujemy was i sprawimy, że zapłacicie” – mówił do bojowników ISIS.

Chwila zakłopotania

Choć Biden przyzwoicie wygłosił swoje oświadczenie, nieco więcej trudu sprawiły mu pytania od dziennikarzy. Na plus i tak jest to, że tym razem przynajmniej zdecydował się na część z nich odpowiedzieć. Nie wyszło mu to jednak zbyt zgrabnie – winę za chaos poniekąd zrzucił na swojego poprzednika, Donalda Trumpa.

Ważną deklaracją w kontekście odpowiedzi na pytanie było natomiast to, że Amerykanie nie zmieniają planów. Nie będzie otwartych działań wojskowych w Afganistanie – ewakuacja definitywnie zakończy stały pobyt USA w tej części świata. Zanim jednak ta zostanie zakończona, amerykańskie służby zaangażują dużo więcej środków, aby zabezpieczyć lotnisko przed podobnymi incydentami.

Po niespełna półgodzinnej konferencji Prezydent podziękował dziennikarzom za uwagę i wyszedł z sali.

Zobacz więcej

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze