Zgodnie z wyliczeniami Straży Granicznej w imigranckim obozowisku po białoruskiej stronie drutu kolczastego w okolicy Kuźnicy przebywa grupa około 800 osób. Tymczasem z szacunków wynika, że funkcjonariusze reżimu Łukaszenki przyprowadzili w okolicę około 3 tys. osób. Rodzi się więc pytanie o los ok. 2 tysięcy. Co z nimi?
Krzysztof Zasada z RMF FM podaje, że możliwości dotyczące losu „brakujących” imigrantów są różne. Z pewnością jednak ich los spoczywa w rękach białoruskiego reżimu, który w jakiś sposób posłuży się nimi.
Jedną z opcji jest przewożenie imigrantów ciężarówkami w inne miejscie, by wywołać podobne kryzysy na pozostałych odcinkach granicy. Na razie nie ma jednak informacji o tworzeniu się obozowisk w innych miejscach pogranicza – podaje rozgłośnia.
Nie jest ponadto wykluczone, że imigranci mogą być ukrywani przez reżim Łukaszenki w odległości od granicy. Wtedy też byliby najpewniej wykorzystani jako zmiennicy. Taka sytuacja miała miejsce w Usnarzu, gdzie administracja dyktatora dokonywała rotacji cudzoziemców.
Źródło: rmf24.pl
Fot.: twitter.com/Straz_Graniczna