Szwedzka wyspa Gotlandia wygląda obecnie niczym jednostka wojskowa. Wszystko z powodu obaw dotyczących możliwej agresji ze strony Rosji.
Mimo wielu ideologicznych szaleństw w duchu lewicowo-liberalnym, szwedzkie rządy od lat sprawiają wrażenie ekip poważnie traktujących kwestię międzynarodowego bezpieczeństwa państwa. Wobec tego nie może dziwić reakcja Sztokholmu na poczynania Moskwy.
Rosja znacząco zwiększyła bowiem swoją obecność wojskową na Bałtyku. I chodzi tutaj o jednostki o konkretnym, ofensywnym przeznaczeniu – liczba okręgów desantowych wzrosła z jednego aż do sześciu! Dodatkowo trzy jednostki przepłynęły w ostatnich dniach przez cieśniny duńskie. A wszystko w obliczu narastającego napięcia na linii Rosja-NATO oraz obaw o ewentualną agresję Moskwy wobec Kijowa.
To właśnie dlatego na strategicznie położonej Gotlandii wylądowały znaczne siły szwedzkiej armii. Dodatkowo port w stołecznym Visby ochraniają czołgi.
Sytuacja jest niezwykle poważna, a szwedzki minister obrony Peter Hultqvist ocenia, że ataku Rosji na Szwecję nie można wykluczyć. Dodaje jednocześnie, że państwo jest przygotowane i nie da się zaskoczyć. Jednym z przejawów przygotowań do ewentualnej agresji jest współpraca z NATO, do którego formalnie Szwecja nie należy.
Źródło: onet.pl