Natychmiastowy ból, opuchlizna, zaczerwienienie, a w skrajnych przypadkach poważniejsze konsekwencje zdrowotne, w tym śmierć. Spotkanie z meduzą Nomura (Nemopilema nomurai) nie należy do przyjemnych, a z powodu ocieplenia klimatu mamy coraz więcej okazji do takich wątpliwych przyjemności.
Gigantyczna meduza żyje u wybrzeży Chin, Korei oraz Japonii. Gatunek może mieć nawet 2 metry szerokości i ważyć 200 kilogramów. Co prawda nie jest to stworzenie nieznane wcześniej ludzkości, ale naukowcy dopiero niedawno przyjrzeli się toksynom wydzielanym przez olbrzyma.
Okazuje się, że w przypadku Nemopilema nomurai można mówić o istnym koktajlu groźnych związków chemicznych. Co więcej, meduza to istny drapieżnik, gdyż każda toksyna „wydaje się być zaprojektowana tak, by uszkodzić konkretny system czy organ w organizmie” – podaje national-geographic.pl.
Serwis w oparciu o materiały „Journal of Proteome Research” podaje także, że mieszanina toksyn jest tak skomplikowana, że ciężko oddzielić od siebie poszczególne składniki.
„Gdyby człowiek otrzymał z parzydełka meduzy Nomura jeden z najgroźniejszych elementów toksyny, mógłby u niego wywołać zawał, martwicę wątroby, poważne zmiany w nerkach czy stan zapalny w płucach. Badanie pośmiertne myszy jako najczęstszą przyczynę zgonu wskazało endemę płucną i silny stan zapalny tegoż organu. Podobne informacje płyną z opisów śmiertelnych spotkań ludzi z tymi meduzami” – czytamy.
Źródło: national-geographic.pl
Fot.: I, KENPEI, CC BY-SA 3.0 <http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/>, via Wikimedia Commons