Robert Grady nie obejrzał meczu między narodowymi reprezentacjami Szkocji i Polski, jaki rozegrano na Hampden Park. Nie chodzi jednak o zakaz stadionowy ciążący nad legendarnym chuliganem, ale fakt, że Szkot broni Kijowa przed rosyjską napaścią.
Fan Hibernianu Edynburg od kilku dekad wspiera swoją drużynę. Nie zawsze jednak czynił to w sposób godzien naśladowania. W latach 80. należał bowiem do jednej z najgorszych na całych Wyspach Brytyjskich grup chuligańskich.
Od kilku lat Robert Grady ma nałożony zakaz stadionowy. Został ponadto skazany za bójkę uliczną po jednym z meczów. Obecnie 61-latek sam siebie nazywa dziadkiem.
I choć z pewnością Szkot ma dziś inne siły niż przed kilkoma dekadami, gdy bił się z innymi kibolami, to nadal pozostaje w dobrej formie. Co więcej, ciągle walczy, tyle tylko, że obecnie w bardzo szczytnej sprawie. Z karabinem w ręku i w okopach broni bowiem Kijowa przed rosyjską agresją militarną. Zachęca też innych brytyjskich kibiców z doświadczeniem wojskowym, aby przybyli na Ukrainę bronić tego kraju przed Władimirem Putinem.
Źródło: interia.pl