Propagandzista z ulubionego programu publicystycznego Władimira Putina skierował groźby pod adresem Zachodu. Władimir Sołowjow (nie, nie ten filozof) w retoryczny sposób zapytał czy naprawdę sądzimy, że Rosja zatrzyma się na Ukrainie oraz zażądał wycofania infrastruktury NATO do granic z roku 1997, gdy do sojuszu dołączyły Polska, Czechy i Węgry. Posłużył się przy tym ordynarnym językiem.
Osobiście objęty sankcjami Władimir Sołowjow niedawno stracił swoje wille nad malowniczym jeziorem Como we włoskich Alpach i nieopodal prestiżowego Mediolanu. W jednym z programów opublikowanych po konfiskacie obiektów na twarzy propagandzisty widać było smutek, a w audycji panowała grobowa atmosfera, na co wpływ miały zapewne porażki rosyjskiej armii. Teraz jednak stronnik Putina przeszedł do słownej ofensywy, mimo że okazuje się, iż niektóre obiekty najpewniej zachował przepisując je na matkę, a ujawnienie tego faktu może doprowadzić do kolejnej konfiskaty.
«И если думаете, мы остановимся на границах Украины..»
Дайте послушать уговорщикам Путина. И их избирателям… pic.twitter.com/MDi9uf9Vu3— Ходорковский Михаил (@mich261213) March 15, 2022
W swoim programie Sołowjow stwierdził, że rosyjska armia nie zatrzyma się na Ukrainie, która stanowić ma jedynie etap pośredni. Niestety nie wiadomo czy propagandzista wie, że rosyjska armia… właśnie się zatrzymała i zamiast podbić sąsiedni kraj w błyskawicznym tempie – czym Moskwa się odgrażała – ugrzęzła i od wielu dni nie jest w stanie osiągnąć strategicznych celów.
Mimo tego Sołowjow pozostaje pewny swego i zachęca Zachód, by sankcje wsadził sobie w… tyłek. Dodatkowo żąda, by infrastruktura NATO wycofała się na pozycje sprzed roku 1997. Wtedy członkiem sojuszu została Polska oraz Węgry i Czechy.
Źródło: Twitter / wpolityce.pl / polsatnews.pl