Rosyjski deputowany do parlamentu przyznaje, że choć jest dumny z obecnej flagi kraju, to istnieje inny historyczny sztandar lepiej pasujący do obecnej sytuacji. I choć brzmi to upiornie, to polityk zupełnie poważnie chciałby powrotu do symboliki ZSRR.
Co więcej, Michaił Szeremet nie mówi tego ironicznie czy aby nawiązać do biedy, jaka zapanowała w Rosji po inwazji na Ukrainę i nałożeniu na kraj Władimira Putina sankcji przez Zachód, co upodabnia Federację Rosyjską do zapóźnionego ekonomicznie ZSRR. Przeciwnie!
Dla polityka symbol z czasów Stalina lepiej oddaje naturę Rosji jako… odradzającego się mocarstwa. Ponadto, jak przekonuje, przodkowie Rosjan walczyli pod czerwonym sztandarem z faszyzmem, co przypomina mu walki z Ukraińcami, których – podobnie jak kremlowska propaganda – oskarża o neofaszyzm.
Szeremet nie jest jednak odosobniony w szalonych pomysłach. W Rosji zapanowała bowiem moda na wszystko co sowieckie. Ludzie fotografują się w mundurach Armii Czerwonej, a rosyjscy żołnierze okupujący ukraiński Chersoń wciągnęli na maszt… właśnie flagę ZSRR. Jakby tego było mało, odbudowali tam pomnik Włodzimierza Lenina. Wizerunki twórcy bolszewizmu wraz z podobiznami innego sowieckiego zbrodniarza, Józefa Stalina, są obecne na wiecach poparcia dla wojny na Ukrainie. Z kolei badania wskazują, że większość Rosjan (szczególnie starszych) uważa upadek ZSRR za negatywne wydarzenie.
O zmianie flagi nie mówią obecnie niczego władze Federacji Rosyjskiej. Jest jednak wiadome, że i sam Władimir Putin uważa rozpad Związku Sowieckiego za katastrofę. Na razie jednak atakując Ukrainę i ściągając na swój kraj bolesne sankcje ekonomiczne realizuje politykę sprowadzania Rosji na gospodarczy poziom ZSRR, w którym panowała powszechna bieda i trwałe niedobory produktów.
Źródło: interia.pl