Wiele wskazuje na to, że Zachód, choć z trudem, odniesie zwycięstwo w energetycznej walce o przetrwanie zimy. Klęskę natomiast poniesie Rosja – kolos na glinianych nogach, który oprócz surowców nie ma niczego. A na pewno nie ma technologii potrzebnej do zamienienia węglowodorów w polityczny sukces – podaje „Rzeczpospolita”.
Już dziś wiadomo, że Niemcy, największy klient Gazpromu, dadzą radę przetrwać zimę bez surowca z Rosji. Unia Europejska zwycięży dzięki węglowodorom sprowadzanym z Norwegii.
Doniesienia z Oslo wskazują, że eksport gazu do UE osiągnie rekordowy poziom. Mówimy o 117 mld metrów sześciennych surowca. W ubiegłym roku było to nieco ponad 80 miliardów.
Tymczasem Rosja, która „śpi” na gazie oraz ropie i teoretycznie mogłaby bez obaw patrzeć w przyszłość ostrzega swoich obywateli przed zimą. Mają następować bowiem przerwy w dostawach prądu. Wiadomo, że odbije się to na komforcie mieszkańców i funkcjonowaniu gospodarki i tak pogrążonej w kryzysie wywołanym agresją na Ukrainę i odpowiedzią Zachodu.
Wszystko dlatego, że rosyjska gospodarka jest prymitywna. Żaden inny kraj w Europie nie jest tak mocno uzależniony od importu technologii, także związanych z energetyką. Tymczasem ta dziedzina została objęta sankcjami.
Wobec tego Rosjanie nie mogą nabywać części potrzebnych do funkcjonowania ich elektrociepłowni gazowych. Takie turbiny zasilały dotąd m.in. wielomilionowe aglomeracje jak Moskwa i Petersburg.
Źródło: „Rzeczpospolita” / money.pl