Obcesowość Elona Muska wobec polskiego ministra Radosława Sikorskiego wzburzyło opinię publiczną. Co jednak ciekawe, politycy PiS nie podzielali tego poglądu. Idąc niejako pod prąd zdania większości, zarzucili Sikorskiemu brak rozwagi i antagonizowanie Polski z USA. W obliczu takiej refleksji największej partii opozycyjnej mogliśmy obserwować narodowo-patriotyczne wzmożenie także u ludzi, którzy zwykle tego typu wartości trzymają na dystans. Pojawiły się oskarżenia pod adresem polityków PiS o zdradę narodową. Słyszeliśmy, że ministra Sikorskiego należy bronić za granicą nawet jeśli w kraju toczymy spory. Słowem: pojawił się, skądinąd racjonalny, ale jednak, moralny szantaż: albo popierasz rząd na forum międzynarodowym, alboś zdrajca i zaprzaniec.
PiS na konflikt Muska i Sikorskiego zareagował bardzo nietypowo. Sikorskiego nie trzeba było bronić. Można było milczeć. A jednak. PiS zdecydował się opowiedzieć nawet przeciw poglądom części własnych wyborców na kilka tygodni przed wyborami. Czy to szaleństwo? Narodowa zdrada? A może stoi za tym pewna myśl?
W grudniu 1866 roku, gdy nad polami bitewnymi powstania styczniowego jeszcze unosił się zapach prochu, a pamięć o rabacji galicyjskiej była doświadczeniem nadal dość młodego pokolenia, Sejm Krajowy Galicji także był świadkiem czegoś, co wielu współczesnych oceniało jako narodową zdradę. Gdy bowiem naród krwawił, nie zabliźniły się jeszcze rany po powstaniu i rabacji, duża grupa galicyjskich polityków zadeklarowała pełną lojalność wobec zaborcy. Padły wówczas słynne słowa: Przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy. Wypowiedziano je w tamtym momencie praktycznie za darmo. Kierując się głównie nadziejami. Jednak decyzja galicyjskich konserwatystów, ich pewnego rodzaju zdrada wobec głównych nurtów polskiego myślenia, zaprzeczenie dziedzictwa zbrojnej walki o wolność, uznanie obcego władcy za swojego, okazała się strzałem w dziesiątkę, decyzją przełomową i absolutnie bezcenną w długofalowej perspektywie walki o niepodległość i odbudowę kraju.
Ów akt niezachwianego poddaństwa wobec Najjaśniejszego Pana, zaborcy, poskutkował uzyskaniem w ciągu kilkunastu miesięcy bogatej kolekcji narodowych swobód i wolności, o których Polacy żyjący pod królem pruskim lub cesarzem rosyjskim mogli pomarzyć. Galicja stała się centrum polskiego życia społecznego i politycznego. Dla ugrupowań wszystkich odcieni, od lewa do prawa. To w Galicji rozwijał się ruch strzelecki. Polskie życie naukowe. To w Galicji i całej c.k. monarchii Polacy byli premierami, ministrami, generałami. Zdobyli kompetencje bezcenne po roku 1918.
Patrząc z takiej perspektywy wiernopoddańcze adresy do cysorza w Wiedniu nie były błędem czy zdradą. Były wprowadzeniem polskiej racji stanu na nowe tory. Były faktycznym, a nie romantycznym i idealistycznym, zabieganiem o to, co można było uzyskać. Były, modne słowo, realną polityką.
Jak to się ma do współczesności? Dziś dostrzec można analogie między tzw. zdradą krakowskich konserwatystów, a tzw. zdradą polityków PiS. Oczywiście inny jest cesarz. Realnie jednak różnice są mniejsze niż się wydaje. Pozostajemy bowiem w kręgu amerykańskiej strefy wpływów, tak jak Galicja pozostawała pod wpływem Wiednia. I jeśli chcemy w strefie amerykańskiej pozostać, chcemy cieszyć się amerykańskim wsparciem i opieką, zamiast liczyć na iluzoryczne wsparcie militarnie słabych i do szpiku kości rusofilskich Francuzów i Niemców, musimy myśleć o różnych ruchach politycznych i dyplomatycznych. Żeby nie było: nie wiem czy ruch ze strony PiS-u jest dobry. Ale jest jakiś. A czegoś nam potrzeba, jeśli nie chcemy skończyć na łasce słabego Berlina, zawsze skorego do negocjacji z Moskwą. Zawsze. Potwierdza to całe bogactwo naszej historii, szczególnie zaś XX wiek. A musimy przecież myśleć o sobie. Nikt za nas nie pomyśli.
Warto więc pamiętać, że słowa galicyjskiego Sejmu Krajowego do „Cysorza” nie dotyczyły jedynie poddaństwa. Przeciwnie. Były długofalowym myśleniem polskich polityków o polskim interesie. Podkreślały wprost polskie racje i sprawę narodową, po prostu scalając je z osobą cesarza w Wiedniu (Bez obawy odstępstwa od myśli narodowej, a z wiarą w posłannictwo Austrii i z ufnością w stanowczość zmian, które Twoje monarsze słowo jako niezmienny zamiar wyrzekło, z głębi naszych serc oświadczamy, że przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy).
Nie była to więc zdrada w sensie porzucenia sprawy polskiej, a nowe myślenie. Nie pierwsze w historii, ale pierwsze udane dogadanie się z zaborcą na warunkach korzystnych także dla Polaków.
Czas zaś pokaże jak dziejącą się na naszych oczach historię ocenią przyszłe pokolenia: czy wizja PiS-u trafi na półkę z adresem krakowskich konserwatystów czy polityką hrabiego Wielopolskiego.
Cyprian Bielik- obserwator spraw codziennych. Sarkastyczny pesymista z domieszką dystansu do świata i ludzi. Serce po stronie rozsądku i faktów. Wyraża wyłącznie własne opinie, wręcz nie lubiąc gdy są one zdaniem większości 😉 Wtedy czuje się niepotrzebny niedostatecznie wyjątkowy 😉
Foto: Youtube.com