W drugiej turze wyborów prezydenckich Karol Nawrocki odniósł minimalne, ale niekwestionowalne zwycięstwo nad kandydatem Koalicji Obywatelskiej, Rafałem Trzaskowskim. Choć różnica głosów była niewielka – niespełna 400 tysięcy głosów- jak często bywa w starciach dwóch silnych obozów, to trudno nie zauważyć, że to Nawrocki i jego sztab prowadzili kampanię skuteczniejszą, bardziej konsekwentną i – co warto podkreślić – lepiej dopasowaną do realiów obecnej polityki i mediów.
Kluczowym momentem tej kampanii okazało się jednak niemal oficjalne poparcie dla Karola Nawrockiego ze strony polityków Konfederacji i Grzegorza Brauna. Choć kontrowersyjny, Braun cieszy się dużą rozpoznawalnością i lojalnym elektoratem, który zmobilizował się w ostatnich dniach kampanii. To właśnie głosy wyborców Konfederacji, często niezdecydowanych lub skrajnie sceptycznych wobec głównych sił politycznych, mogły i przesądziły o ostatecznym wyniku.
Nie można jednak nie docenić pracy, jaką wykonał sztab kandydata popieranego przez PiS – zwłaszcza w internecie. Kampania była nie tylko dynamiczna i pomysłowa, ale też precyzyjnie targetowana i prowadząca inteligentny dialog z wyborcami. W obliczu ogromnych trudności finansowych, z jakimi zmagało się zaplecze polityczne kandydata po utracie, a następnie znacznym ograniczeniu subwencji dla PiS, była to kampania niemal zbudowana z niczego – a jednak skuteczna. To, w połączeniu z oddolnymi działaniami wyborców jak „sprzeciw superbohataterów” przeciwko Trzaskowskiemu dało w ostatecznym rozrachunku triumf nowemu prezydentowi.
Z drugiej strony widać było wyraźne „przegrzanie” po stronie sztabu Koalicji Obywatelskiej. Kampania ich kandydata coraz częściej opierała się na negatywnym przekazie, mocno podszytym agresywnym tonem wobec przeciwnika. Choć krytyka jest naturalną częścią politycznej rywalizacji, to jednak nadmierna dawka hejtu, personalnych ataków i pogardy wobec wyborców konkurencji przyniosła efekt odwrotny od zamierzonego. W wielu środowiskach – nawet niekoniecznie konserwatywnych – wywołało to efekt zmęczenia i zniechęcenia.
Przed prezydentem Nawrockim stoją teraz ogromne wyzwania. Choć jego mandat nie jest miażdżący liczbowo, to jednak daje silną legitymację polityczną. Polska potrzebuje dziś przywództwa zdolnego do budowania mostów – zwłaszcza w relacjach z rządem, który wywodzi się z innego środowiska politycznego. W obliczu realnych zagrożeń zewnętrznych – zarówno tych geopolitycznych, jak i gospodarczych – współpraca między ośrodkami władzy staje się koniecznością, nie opcją.
Warto dziś przypomnieć, że interes Polski musi być ważniejszy niż partyjne ambicje. To czas, w którym trzeba się wykazać odpowiedzialnością i gotowością do kompromisu. Polacy nie oczekują wojny domowej na szczytach władzy – oczekują stabilności, bezpieczeństwa i rozsądku. Jeżeli prezydent Nawrocki i obecny rząd potrafią to zrozumieć, Polska może wyjść z tego trudnego momentu silniejsza. I oby tak się stało.
/red./
Grafika: https://www.facebook.com/Nawrocki25