Angela Merkel po raz kolejny pokazała, że niemiecka polityka wobec Rosji nie tylko jest pełna złudzeń – jest wręcz niebezpieczna. W wywiadzie dla węgierskiego portalu była kanclerz zasugerowała, że Polska i kraje bałtyckie są współodpowiedzialne za brak dialogu z Moskwą przed pełnoskalową agresją na Ukrainę. To jawne przerzucanie odpowiedzialności z agresora na jego ofiary i jednocześnie próba wybielania własnych błędów, które doprowadziły do katastrofy w Europie Środkowo-Wschodniej. Trudno wyobrazić sobie bardziej cyniczne stwierdzenie – gdy miliony ludzi ginęły, gdy całe miasta były bombardowane, Merkel zamiast przyznać się do ograniczeń niemieckiej polityki, wskazuje palcem na tych, którzy od początku widzieli zagrożenie.
Tego rodzaju narracja to nie tylko polityczne faux pas – to groźny sygnał, który Kreml może i zapewne wykorzysta do dalszego dzielenia Europy i osłabiania solidarności państw regionu. Merkel w swoim wywiadzie nie użyła może wprost słowa „wina”, ale przesłanie było jasne: „nie udało się rozmawiać z Rosją, bo Polska i Litwa nie chciały”. To tak, jakby agresorowi wybaczać zbrodnie, a ofiary obarczać moralną odpowiedzialnością. Takie słowa w ustach byłej kanclerz, która decydowała o polityce energetycznej i bezpieczeństwa Europy, brzmią jak zimny wyrok dla całego regionu.
Schroeder – kanclerz, który został rzecznikiem Kremla
Historia Gerharda Schroedera, poprzednika Merkel, jest równie, a może nawet bardziej wymowna. Schroeder po zakończeniu urzędowania nie tylko zachował wpływy polityczne, ale natychmiast stał się jedną z twarzy Gazpromu i rosyjskiego biznesu energetycznego w Europie. To nie jest przypadek – to świadomy wybór, który pokazuje, że niemieccy przywódcy potrafią w pełni podporządkować swoje działania interesom Kremla, kiedy tylko mogą działać bez ograniczeń urzędowej roli. Schroeder, który decydował o polityce niemieckiej wobec Rosji, dziś jawnie wspiera reżim Putina, choć powinien być symbolem bezpieczeństwa i odpowiedzialności.
Zestawienie Schroedera i Merkel pokazuje przerażającą ciągłość niemieckiej polityki: kiedy kanclerz rządzi, musi udawać rozsądną i powściągliwą; kiedy przestaje, ujawnia swoje prawdziwe intencje. Schroeder po latach pokazuje, że prywatne interesy gospodarcze były dla niego ważniejsze niż bezpieczeństwo Europy; Merkel – choć formalnie ograniczona protokołem – dziś przerzuca odpowiedzialność na sąsiadów. To spójny obraz kraju, który przez dekady prowadził politykę „dialogu za wszelką cenę”, ignorując ostrzeżenia sąsiadów, a teraz odcina się od konsekwencji własnych decyzji.
Głos po latach: kiedy powściągliwość odchodzi, zostaje prawda
Byli kanclerze, gdy pełnili urząd, musieli zachowywać powściągliwość wobec opinii publicznej, unikać jednoznacznych oskarżeń i dyplomatycznie balansować między państwami. Dziś jednak nie muszą już niczego udawać. I właśnie dlatego ich czyny i wypowiedzi mówią wszystko. Merkel, Schroeder – oboje pokazują, że niemiecka polityka wobec Rosji nigdy nie była ani moralnie klarowna, ani odpowiedzialna w kontekście bezpieczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej. Nord Stream, ustępstwa wobec Moskwy, osobiste wybory Schroedera – to nie są pojedyncze wpadki, lecz systematyczna logika: najważniejsze są interesy Berlina, nie los sąsiadów ani stabilność całego regionu.
Ta prawda jest brutalna i wymaga jasnej konstatacji: Europa nie może pozwolić, by bezpieczeństwo zależało od niemieckiej polityki, która od dziesięcioleci balansuje między interesem a iluzją „dialogu” z agresorem. Słowa Merkel, w połączeniu z czynami Schroedera, pokazują, że kiedy Niemcy mają realny wpływ, wolą kalkulować własny zysk polityczny i gospodarczy niż ryzykować konfrontację z Putinem w obronie słabszych państw.
Czas budować własną alternatywę
W świetle powyższego Polska i Europa Środkowo-Wschodnia nie mogą liczyć na Niemcy jako partnera w obliczu rosyjskiej agresji. Trzeba natychmiast zbudować alternatywę – strategiczną, polityczną i energetyczną. Niezależne sojusze, mechanizmy obronne i porozumienia między sąsiadami muszą powstać teraz, zanim historia jeszcze raz pokaże, że liczenie na Berlin w sytuacji kryzysowej kończy się rozczarowaniem.
Nie ma czasu na złudzenia i dyplomatyczne półśrodki. Niemcy pokazały, że interes gospodarczy i komfort polityczny zawsze stoją ponad solidarnością i bezpieczeństwem regionu. Dlatego Europa Środkowo-Wschodnia musi działać samodzielnie i zdecydowanie. Bo jeśli kanclerze mogą po odejściu z urzędu wybierać między lojalnością wobec agresora a ochroną własnych sąsiadów, to bezpieczeństwo nie może zależeć od Berlina.
Niemcy mówią, Polska musi działać
Słowa Merkel i czyny Schroedera mówią wszystko o prawdziwych intencjach niemieckiej polityki wobec Rosji. Historia, doświadczenia energetyczne i polityczne decyzje pokazują, że nie można ufać Berlinowi, gdy stawką jest bezpieczeństwo Europy Środkowo-Wschodniej. Europa Środkowo-Wschodnia musi działać niezależnie, stanowczo i szybko – bo Putin nie czeka, a Niemcy nigdy nie były i nie będą gwarantem bezpieczeństwa regionu.
/KW/
Foto: zrzut z ekranu/Youtube.com
