Pomimo tego, że posiedzenia sejmu zazwyczaj nie trwają bardzo długo, wielu posłów w nich nie uczestniczy. Najczęstszą wymówką są inne istotne sprawy i załatwienia. Zaskoczenie natomiast pojawia się w momencie ucięcia dziennej pensji za nieusprawiedliwioną nieobecność podczas posiedzeń parlamentu i komisji. Którzy posłowie najrzadziej bywają na spotkaniach?
Kwestią kontroli obecności posłów zajmuje się Kancelaria Sejmu, która tworzy specjalne zestawienie. Przepisy regulaminu izby, jasno stanowią, że marszałek może obniżyć uposażenie poselskie wraz z dietą za każdą nieuzasadnioną obecność na posiedzeniu Sejmu, albo za brak wzięcia w konkretnym dniu udziału w więcej niż w 1/5 głosowań. Sankcja równa się 1/30 uposażenia diety. Wraz z ostatnią podwyżką posłów suma ta wynosi 561 zł.
Jak podają najnowsze statystyki, które obejmowały okres do maja, największym wagarowiczem okazuje się Krzysztof Bosak, który nieobecny był na 17 spotkaniach (na ok. 70). Na drugim zaszczytnym miejscu plasują się szef Kukiz’15 Paweł Kukiz wraz z Robertem Winnickim. Panowie mają na swoim koncie 8 nieusprawiedliwionych dni. Na kolejnych pozycjach z liczbą 7 dni znajdują się: Konrad Berkowicz, Jakub Kulesza, Agnieszka Ścigaj oraz Krzysztof Tuduj.
Posłowie zapytani o swoje nieobecności często niedowierzają statystykom. Przykładem może być tutaj Krzysztof Bosak, który zapytany o tę kwestię uważa że wręcz niemożliwe jest, aby opuścił tyle dni. Sam przyznaje, że ze względu na czas trwania posiedzeń Sejmu, chętnie bierze w nich udział i zabiera głos.
Paweł Kukiz przyznaje się do nieobecności, równocześnie zaznaczając że spowodowane jest to ważniejszymi priorytetami. Zaznacza również, że nie ma w zwyczaju składać usprawiedliwień opartych na „innych obowiązkach poselskich”.
Marek Borowski, były marszałek sejmu, a obecnie pełniący funkcję senatora uważa, że statystyki mogą być mylące. Nie sprawia posłom problemu usprawiedliwić swojej nieobecności, co w konsekwencji może znacznie „odwrócić tabelę”.
Źródła:
rp.pl
Foto.: YouTube-rmf24