W obecnych miesiącach przewidziano wzrost zakażeń dlatego wiele osób zastanawia się poważnie, czy tak jak w zeszłym roku czeka nas całkowity lockdown. Czy dojdzie do zamknięcia granic kraju? Niedzielski przedstawił już plany rządu w tym zakresie.
Chyba każdy z nas chciałby już powoli wrócić do normalności, a nie robić kroku do tyłu. Obserwując zmieniające się statystyki zakażeń, możemy mieć nadzieję, że powolutku ruszamy do przodu. Niestety nic nie wskazuje jednak na to, aby wkrótce miały zostać poluzowane kolejne restrykcje. Kilkanaście zakażeń dziennie nikogo już nie dziwi, a ta tendecja utrzymuje się już jakiś czas. Według opinii lekarzy czy polityków, obecnie nie ma żadnych konkretnych przesłanek, które sugerowałyby że sytuacja ma ulec nagłemu pogorszeniu czy poprawie.
Minister zdrowia podkreśla, że obecna sytuacja wygląda lepiej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Niewątpliwie napawa to optymizmem. W najbliższych miesiącach musimy zachować całkowitą ostrożność, gdyż jeśli nastąpi nagły wzrost zakażeń, może grozić nam całkowity lockdown. W obecnej sytuacji rząd nie ma w planach zamykania kraju. „Dziś mamy dużo większą tolerancję poziomu zakażeń, gdyż coraz więcej jest osób zaszczepionych. Liczymy na to, że mimo większej liczby zakażeń nie będziemy mieli aż takich przyrostów liczby hospitalizacji i zgonów. Szczepimy seniorów, by odsetek hospitalizacji i zgonów był mniejszy. Dlatego, mimo że widzimy, iż fala zachorowań rośnie, nie uważam, że od razu trzeba wszystko zamykać” – tak Niedzielskiego cytuje portal o2.pl.
Adam Niedzielski tłumaczy, że nie ma konieczności się cofać tylko trzeba iść do przodu, abyśmy wkrótce mogli cieszyć się zasłużonym czasem „normalności”. Minister zdrowia zwraca uwagę na to, że bardziej prawdopodobne jest wprowadzenie obostrzeń na terenach największej ilości zakażeń, niż całego kraju.
Źródła:
o2.pl
Fot.: www.radiokrakow.pl