Na Ukrainie mimo pozorów normalnego życia, które widać np. w Kijowie, czuć napięcie spowodowane możliwością rosyjskiej inwazji praktycznie w każdym momencie. Tematem numer jeden stały się możliwe kierunki rosyjskiej agresji.
Eksperci wykluczają atak na zachodnią część Ukrainy. Sporo wskazuje, że podczas inwazji na granicy Polski z Ukrainą nie będzie toczyło się zbyt wiele działań.
Jako pierwszy z możliwych kierunków ataku wymienia się Kijów. Od granicy z prorosyjską Bałorusią dzieli go zaledwie 90 km. Eksperci wskazują, że nie jest to jednak najbardziej prawdodpobny cel.
Na większe prawdopodobieństwo ataku narażony jest Obwód Charkowski. To miejsce stanowi interesujące miejsce na początek inwazji Rosji na Ukrainę ze względów taktycznych. Ponadto nie jest to mocno antyrosyjska część Ukrainy.
Jako prawdodpobne miejsce rozpoczęcia inwazji na Ukrainę wymienia się także Obwód Odeski. Na tym obszarze panują bardzo różne nastroje z uwagi na lata zaniedbywania tej części Ukrainy przez władze w Kijowie. Ponadto region sąsiaduje z prorosyjską, separatystyczną Republiką Naddniestrzańską. Jest stąd także bardzo blisko na okupowany przez Rosję Krym.
Ostatni z potencjalnych kierunków rosyjskiej agresji to lądowy korytarz między Rosją a Krymem. Rosjanie od samego początku okupacji mają kłopoty z dostawami prądu i wody na półwysep. Rozwiązania nie przyniósł nawet wybudowany most pomiędzy miastem Kercz a Rosją. Korytarz lądowy byłby znakomitym rozwiązaniem problemu.