Wraz z nakładaniem przez światowe rządy oraz przedsiębiorstwa kolejnych sankcji na Federację Rosyjską w sieci pojawiają się głosy ubolewania z powodu dotknięcia restrykcjami także „zwykłych Rosjan”. Okazuje się jednak, że w wielu przypadkach naprawdę nie ma czego żałować. Część ludności kraju, który napadł na Ukrainę i dopuszcza się tam zbrodni wojennych, okazuje… poparcie dla agresji.
Jeszcze przed inwazją armii Władimira Putina na Ukrainę w sieci internauci zaczęli publikować materiały prezentujące rosyjski sprzęt wojskowy oznaczony symbolem przypominającym literę „Z” z alfabetu łacińskiego. To właśnie takie maszyny zmierzały w stronę granicy z Ukrainą.
Istnieje wiele koncepcji wyjaśniających znaczenie symbolu. Jedni wskazują, że może to być pierwsza litera słowa oznaczającego kierunek działań Rosji, a więc „zapad” (zachód). Inni przekonują, że chodzi o wyraz „za pabiedu” (za zwycięstwo). Trzecia teoria łączy symbol z nazwiskiem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który jest numerem 1 na liście celów imperialistycznej Rosji.
Aric Toler, brytyjski dziennikarz śledczy z serwisu zajmującego się także białym wywiadem i ekspert od 8 lat obserwujący działania Rosji na wschodzie Ukrainy… nie ma pojęcia co oznacza litera „Z”.
Pewne jest natomiast to, że symbol i prezentowanie go w miejscach publicznych oraz mediach społecznościowych stało się w Rosji sposobem wyrażenia poparcia dla brutalnej wojny przeciwko Ukrainie. W ocenie ekspertów oznaczenie może stać się fundamentem do tworzenia w kraju rządzonym przez Władimira Putina nowego ruchu o odcieniu nacjonalistycznym.
Literę „Z” można dziś zobaczyć na billboardach w rosyjskich miastach, na samochodach, stroju rosyjskich dziennikarzy i sportowców (Iwan Kuliak po zawodach Pucharu Świata w gimnastyce sportowej stał na podium z takim symbolem obok… ukraińskiego zawodnika), jako element ubioru polityków, a nawet w oknach domów. Symbol obecny jest także w materiałach propagandowych.
O ile nie dysponujemy rzetelnymi badaniami pozwalającymi określić skalę zjawiska i stopień rzeczywistego popierania agresywnych działań Rosji przez tamtejsze społeczeństwo, o tyle docierające do nas z tego kraju doniesienia wskazują, że oprócz dominującej obojętności oraz wiary w propagandowy przekaz putinowskich mediów nie brakuje nad Wołgą także ludzi jednoznacznie wspierających brutalną inwazję i atak na inny naród słowiański (co w realiach Europy Wschodniej teoretycznie powinno mieć duże znaczenie). Tym samym bohaterscy Rosjanie protestujący przeciwko napaści na Ukrainę muszą zostać uznani za mniejszość, za kroplę w morzu ignorancji, akceptacji przekazów propagandy oraz poparcia dla agresji.
Źródło: rmf24.pl