Trzymanie czworonoga sam na sam z dzieckiem nie zawsze jest odpowiedzialnym krokiem. Dużą rolę odrywa tu zachowanie samego psa wobec pociechy, jak i dystans opiekuna do zwierzęcia. Istnieją rasy o łagodnym usposobieniu, jak i te zakazane do jakiegokolwiek bliższego kontaktu z dziećmi. Decydując się na kupno, bądź sprowadzenie pupila od np. znajomych, trzeba brać pod uwagę aspekty natury psychologicznej, gdyż pies może czuć się zazdrosny, bądź nawet wyczuwać zagrożenie do dziecka szarpiącego go za ogon czy uszy w ramach zabawy. My to interpretujemy jako przejaw zainteresowania w stosunku do niego, pies z kolei jako akt agresji, przed który musi się bronić.
Do tragedii doszło w kwietniu ubiegłego roku w Kornwalii, kiedy to 31-letnia Tawney Willis zostawiła swojego 9-cio letniego syna Frankie, samego z gigantycznym psem swojej przyjaciółki w przyczepie kempingowej. Sama udała się z kompanką na pobliską imprezę. Podczas kilkugodzinnej imprezy matka próbowała się kilkukrotnie skontaktować z synem, bezskutecznie.
Wyczuwając, że coś jest nie tak, postanowiła wyjść z imprezy wcześniej, gdyż natłok myśli nie dawał jej spokoju. Przez całą drogę bała się, że jej syna mógł ktoś napaść i wyrządzić mu krzywdę. Po dotarciu na miejsce wszystko na pierwszy rzut oka wyglądało na normalne.
Po wejściu do przyczepy zastał ją makabryczny widok. Jej syn leżał martwy, w pobliżu znajdował się pies przyjaciółki. Natychmiast wezwano na miejsce karetkę.
Pomimo usilnych starań, lekarzom nie udało się uratować chłopca. Na jego ciele znaleziono blisko 50 ran po ugryzieniach, z czego aż 13 było śmiertelnych. Jak udało się ustalić, wspomniany już 40- kilogramowy pies rasy bulldog był też sprawcą ataku na innym dziecku, które wymagało interwencji chirurgicznej.
Sąd skazał właścicielkę psa, 29-letnią Sandie Totterdell na 3 lata pozbawienia wolności, biorąc pod uwagę fakt zaniechania czynności uśpienia zwierzęcia ze względu na stanowiące sobą zagrożenie dla otoczenia. Matka w dalszym ciągu czeka na wyrok.
Źródło: o2.pl
Fot.: pexels.com