XV-wieczna katedra św. Piotra i Pawła w Nantes znalazł się w ogniu 18 lipca. Do podpalenia świątyni przyznał się afrykański wolontariusz.
Podczas pożaru katedry w Nantes zniszczeniu uległy 400-letnie barokowe organy, XVI-wieczne witraże i obraz Hipolita Flandrina oraz gotyckie wnętrze świątyni. W akcji gaśniczej udział wzięło około stu strażaków. Starty są na tyle duże, że odbudowa katedry zajmie minimum trzy lata, co przyznał Pascal Prunet, główny architekt francuskich pomników historycznych.
Po ugaszeniu pożaru policja od razu wzięła się za poszukiwanie sprawcy podpalenia. Zatrzymany został m.in. jeden z rwandyjskich wolontariuszy, który w zamian za dach nad głową pracował już dla diecezji od pięciu lat.
Podejrzenia funkcjonariuszy padły na niego, gdyż był on jedną z niewielu osób, które posiadały klucze do świątyni i był on odpowiedzialny za zamknięcie katedry na dzień przed podpaleniem. Na początku, tuż po zatrzymaniu 39-letni Rwandyjczyk nie przyznawał się do winy. Po tygodniu przesłuchań stwierdził on jednak, że odpowiada za podpalenie katedry. Nie wytłumaczył jednak z jakiego powodu dopuścił się tego czynu. Wiadomo, iż wcześniej nie krył swojego oburzenia wobec francuskich władz. Te miały nie chcieć przedłużyć mu dokumentów pobytowych.
Rwandyjczykowi grozi obecnie 10 lat więzienia i 150 tysięcy euro grzywny. Francuska prasa komentująca ten rozwój zdarzeń nie kryła swojego szoku i zaskoczenia.
Źródło: Niezależna.pl, RMF24
Foto: Twitter/ Historia Fotografią Pisana