W czasie pandemii słynnego już koronawirusa z Wuhan wielu ludzi stało się dużo bardziej wyczulonych nie tylko na higienę, ale też zwracanie uwagi na komunikaty i wiadomości dotyczące przenoszenia się chorób oraz możliwości zaistnienia nowych epidemii. Do niepokojących doniesień można zaliczyć z pewnością również te płynące z północno-zachodniej części Chin, gdzie w wyniku wycieku, do jakiego miało dojść w jednej z fabryk, zakażone miały zostać tysiące ludzi.
Mowa tu o sytuacji w chińskiej prowincji Gansu. Jak przekazała Komisja ds. zdrowia w tamtejszej stolicy Lanzhou, 3200 osób miało zarazić się już chorobą nazywaną jako bruceloza. Dodatkowo pozytywne wyniki otrzymało kolejnych prawie półtora tysiąca ludzi. Uspokajający może być natomiast fakt, że oficjalnie nie został odnotowany tam jeszcze żaden przypadek śmiertelny związany z zachorowaniem na brucelozę.
Opisywana choroba w wielu przypadkach atakuje człowieka po kontakcie ze zwierzętami na gospodarstwach, które przenoszą bakterie brucelli. Tym razem według Komisji Zdrowia winnym takiej ilości zakażeń ma być wyciek, do którego doszło na terenie jednej z fabryk farmaceutycznych. Mowa tu o wydarzeniach z okresu od końca lipca do końca sierpnia 2019 roku.
Aerozole zawierające bakterie miały przeniknąć do powietrza i wraz z wiatrem dotrzeć do Instytutu Badań Weterynaryjnych w Lanzhou i to tam odnotowano pierwsze przypadki zachorowań na brucelozę. Ludzie stamtąd w listopadzie mieli zgłaszać się z objawami infekcji, a do końca ubiegłego roku odnotowanych miało być już min. 181 przypadków zakażeń w związku z rozprzestrzenianiem się bakterii.
Bruceloza bywa nazywana także gorączką śródziemnomorską lub maltańską. Do jej objawów należy m.in. gorączka, bóle głowy czy bóle mięśni lub stawów. Niektóre z tych dolegliwości mogą ustąpić szybko, jednak może zdarzyć się też, że niektóre z nich mogą być przewlekłe albo stałe jak np. w przypadku zapalenia stawów.
Źródło: o2.pl
Fot.: Pikist