Pod Wawelem w ciągu dwóch ostatnich lat liczba związków zarejestrowanych w urzędzie przewyższała liczbę zawieranych w kościołach małżeństw sakramentalnych. Kuria tłumaczy to pandemią, ale wydaje się, że problem jest bardziej złożony i wynika z głębokich przemian cywilizacyjnych oraz kryzysu wiary.
Co prawda rzecznik kurii w Krakowie ks. Łukasz Michalczewski przekonuje, że w roku 2022 nastąpi „odbicie”, a kalendarz ma wskazywać, że w najbliższych miesiącach śluby kościelne będą zawierane bardzo często, jednak trendy sprzed lat – także sprzed pandemii – wskazują, że nie ma powodów do radości.
W roku 2020 zarejestrowano w Krakowie 1432 związki cywilne, a więc o 155 więcej od ślubów kościelnych (1277). W roku 2021 przepaść była jeszcze większa: 1842 do 1345, co oznacza, że różnica wyniosła blisko 500!
Co prawda rzeczywiście przed pandemią śluby kościelne (a mówiąc precyzyjnie: konkordatowe, czyli wyznaniowe ze skutkami w prawie cywilnym) dominowały pod Wawelem, jednak ich przewaga systematycznie malała, a liczba powoli zrównywała się z rejestracjami urzędowymi.
Z pewnością ks. rzecznik Łukasz Michalczewski ma rację zauważając, że część ceremonii kościelnych przełożono z powodu ograniczeń w organizowaniu wesel. To jednak dla katolików marne pocieszenie. Wszak tak czy siak młodzi ludzie zawarli związki cywilne i nawet jeśli po jakimś czasie rzeczywiście staną przed ołtarzem to i tak ich obecna forma życia z perspektywy nauczania Kościoła nie różni się niczym od życia „na kocią łapę”, a więc w grzechu.
Źródło: rmf24.pl