Obecnie zachorowania spowodowane wirusem SARS-CoV-2 mocno różnią się od tych sprzed kilkunastu miesięcy, dlatego w ocenie profesora Roberta Flisiaka można mówić już nie o COVID-19, ale COVID-22. Co to w praktyce oznacza?
Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych ocenia, że obecnie większość zakażeń koronawirusem przebiega łagodnie. Dominują przypadki o niskich objawach, inaczej niż w chwili dominacji wariantu Delta.
To właśnie mniejsze zagrożenie dla zdrowia związane z wariantem Omikron oraz jego odmianami – BA.4 oraz BA.5 – powoduje, że można mówić dziś o COVID-22, chorobie łagodniejszej niż COVID-19.
Niestety nie ma pewności jak sytuacja rozwinie się w przyszłości. Warianty są bowiem mocno zakaźne, a duża liczba przypadków może przełożyć się na wzrost liczby osób hospitalizowanych. Dlatego osoby starsze oraz z obniżoną odpornością powinny na siebie szczególnie uważać. Chodzi m.in. o korzystanie przez nie z maseczek nawet wtedy, gdy formalnie nie jest to obowiązkowe.
Ponadto najpewniej już wkrótce osoby po 60 roku życia będą mogły wzmocnić swoją odporność przeciwko SARS-CoV-2 poprzez przyjęcie drugiej przypominającej dawki szczepionki. Jednocześnie cały czas osoby, które nie zaszczepiły się zgodnie z obowiązującym schematem powinny to zrobić, aby zmniejszyć ryzyko ciężkiego przebiegu choroby i zgonu. Swoista łagodność tak zwanego COVID-22 nie oznacza bowiem, że choroba nie może doprowadzić do śmierci.
Źródło: rmf24.pl