Premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że jego rząd wprowadza w Polsce tzw. „estoński CIT”. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zacznie obowiązywać za ok. pół roku. To realizacja jednej z głównych obietnic gospodarczych z ubiegłorocznej kampanii wyborczej do polskiego parlamentu. Co przyniesie nowe rozwiązanie podatkowe dla przedsiębiorców?
W praktyce potencjalnie wielkie oszczędności na rozwój przedsiębiorstw i nowe miejsca pracy. Co więcej, nowe udogodnienia zaproponowanie przez Premiera miałby dotyczyć aż 97% wszystkich firm zarejestrowanych w Polsce. Estoński CIT, czyli innowacyjny system naliczania podatku CIT zastosowany w Estonii, przyniósł wymierne korzyści dla gospodarki tego państwa. W Polsce miałby funkcjonować na podobnych zasadach, tj. firmy, których obrót nie przekracza 50 mln zł. rocznie mogą dobrowolnie zrezygnować z płacenia tej daniny w ogóle, pod warunkiem że wypracowany zysk nie zostanie wypłacony z przedsiębiorstwa. Dzięki temu zaoszczędzone pieniądze miałyby pracować na rozwój danej firmy i – co warto podkreślić – zostać na polskim rynku.
Wg obliczeń Premiera Morawieckiego estoński CIT podniesie stopę inwestycji w Polsce o 2% do 2021 roku oraz wypracuje 120 tysięcy nowych miejsce pracy w tym samym czasie. Z drugiej strony zwolnienie podatkowe może kosztować budżet 5 mld złotych w pierwszym roku jego funkcjonowania. To zdaniem Mateusza Morawieckiego będzie inwestycją, bowiem zaoszczędzone pieniądze wypracują zysk innymi kanałami. Innym ważnym aspektem reformy będzie pobudzenie gospodarki w trudnych czasach kryzysu oraz przyciągnięcie nowych inwestycji nad Wisłę.
– Wdrażamy najnowocześniejsze rozwiązanie podatkowe. Jest bardzo elastyczne i nowoczesne. To rozwiązanie prorynkowe i propracownicze. Chcemy odpowiadać na potrzeby pracowników i przedsiębiorców – cytuje Mateusza Morawieckiego portal „money.pl”. Polskich przedsiębiorców czeka zatem nawet nie tyle obniżka, co likwidacja jednego z głównych podatków.